Kluczyk – czyli perypetii ciąg dalszy.
Dziś rano z zapałem godnym świra udałem się do garażu w celu
zdemontowania stacyjki (po co? Pisałem o tym trochę wcześniej, dla
przypomnienia, muszę dorobić kluczyk który zgubiłem). Pogoda ładna, ciepło no i
piękny plan jak szybko i sprawnie to zrobię. Szybka ocena sytuacji, znalazłem
śruby mocujące stacyjkę,monitoring godny mistrza-śruba na płaski śrubokręt, i
tu właśnie zacząłem przeczuwać kłopoty. Pierwsze podejście nieudane, drugie tym
bardziej. Chwila dla ochłonięcia (papierosek) i podejmuję trzecią próbę, znów
nieudana. Oceniam możliwości zdemontowania stacyjki od du...y strony, jest
okazuję się że można ją w moim motorze zdemontować razem z górną półką.
Podejmuje działania ( ale nie demontaż – tylko telefonuję po Mirka ), Mirek
zjawia się z odpowiednimi kluczami i sprawa poszła tak gładko że byłem w szoku.
Mirek jak to Mirek podjął decyzję musimy zdemontować stacyjkę od
półki-”...Jedziemy do mnie do warsztatu...”. Tam kilka prób ruszenia tych
nieszczęsnych śrub i co ? .........nic jak siedziały tak siedzą. Mirek jak się
zaweźmie to nie ma przebacz,w ruch poszły wszystki FREZAKRI które posiada w
warsztacie. Trochę problemów przy frezowaniu śrub (prawda Mirku? ;) ), w końcu
się udało !!!. Szybka wycieczka do punktu dorabiania kluczyków i ostateczna
decyzja KOSZT 130PLN.
Tak więc moja głupota kosztowała mnie 130PLN i 3 godziny
które zabrałem Mirkowi – miało być szybko, a było naprawdę ciężko i tylko
dzięki uporowi którym dysponuje Mirek i dzięki jego zapleczu warsztatowemu
sprawa prawie dobiegła końca. Jeszcze tylko tydzień i stacyjka z dorobionymi
DWOMA !! kluczykami będzie do odbioru.
Pozdrawiam Jaco.